Wino, które zrobił Jezus, nie było alkoholowe
Napój, który podał Jezus, to woda. Namiestnik uczty nazwał to winem. Najlepsze wino było w rzeczywistości poczuciem humoru, które gubernator potrafił docenić, gdy podano mu wodę w sposób, w jaki podano wino. Matka Jezusa uświadomiła sobie, że wino skończyło się, gdy uczta weselna jeszcze trwała. Nie wiedziała, jak Jezus rozwiąże ten problem, ale była przekonana, że znajdzie najlepsze rozwiązanie. Był dojrzałym mężczyzną, to znaczy był społecznie biegłym. Poinformowała go o problemie. Jezus żartobliwie odpowiedział na troskę matki. Problem był trywialny w porównaniu z problemem, z którym już się borykał - problemem zakończenia pragnienia. Normalnie, moglibyśmy sobie wyobrazić, gospodarz ogłosiłby, że nie ma już wina. Takie ogłoszenie mogłoby jednak zawstydzić gospodarza, zwracając uwagę na ich ubóstwo; i może osłabić ducha uroczystości. Jezus nie był zwykłym człowiekiem. Wiedział, co jest w mężczyznach. Wiedział, że zarządcą uczty był inteligentny człowiek, człowiek z poczuciem humoru. I o ile wiedział, widział sposób, by oszczędzić gospodarzowi obowiązku ogłaszania, że nie ma już wina. Jezus omijał gospodarza uczty i przekazywał odpowiedzialność bezpośrednio namiestnikowi. Zrobił to, podając gubernatorowi wodę w sposób, w jaki podano wino. Gubernator był zaskoczony. Właśnie podano mu wodę jako wino. Głupiec mógłby zawołać: „Hej, to tylko woda”. Gubernator nie był głupcem. Gubernator nie wiedział, kto wysłał wodę, ale wiedział, że ktoś przekazał mu obowiązek ogłoszenia, że nie ma już wina. I wiedział, dlaczego to zrobili. Nie zrobiono tego ze złością. Zrobiono to z humorem; dlatego też stanowiło dla niego wyzwanie, by przerzucić również tę odpowiedzialność. Starożytni Grecy mieli powiedzenie: Najlepszym winem jest woda W każdym razie wino działa jak lubrykant społeczny na świąteczne okazje. Poczucie humoru też; i ma tę dodatkową zaletę, że nie powoduje kaca. Gubernatorowi podawano wodę z poczuciem humoru, a deklarując, że jest to najlepsze wino, z powodzeniem sprostał wyzwaniu, jakim było przekazanie obowiązku ogłoszenia, że nie ma już wina. Każdy gość mógł sam odkryć tę prawdę. Zamiana wody na wino nie była cudem. To był znak.